W płomiennych, internetowych dyskusjach dotyczących szczepień często pojawia się wątek rzekomego braku przymusu. Powołał się na to również Rafał Ziemkiewicz w swoim felietonie: „Obowiązek jest, ale nie ma żadnych sankcji za niewywiązanie się z niego – więc tak naprawdę wcale go nie ma…” Czyżby? Rocznie wszczynane jest ponad cztery tysiące postępowań przymuszających i nakładane ok. dwa tysiące grzywien. Sporadycznie szpitale inicjują postępowania o ograniczenie władzy rodzicielskiej, a nawet nasyłają na rodziców policję. I to w Europie, gdzie 20 państw nie narzuca obowiązku szczepień.
To właśnie grzywny przymuszające do szczepień były bezpośrednim impulsem zorganizowania się rodziców i założenia Stowarzyszenia STOP NOP. Potwierdza to historia opisana kilka lat temu na portalu dziecisawazne.pl Wtedy udało się wygrać udawadniając w sądzie błędy proceduralne sanepidu. Jednak urzędy znalazły inną ścieżkę.
Ile grzywien nakładają urzędy?
Dowodem jak liczne grzywny w celu przymuszenia do szczepień są nakładane na polskich rodziców jest zestawienie, które otrzymali od urzędów organizatorzy kampanii Szczepimy, bo myślimy (mimo kilkukrotnych prób STOP NOP nigdy nie uzyskało tak szczegółowych danych). Rocznie jest wszczynane ponad 4000 postępowań przymuszających.
Czy tylko grzywny? A co z sądami rodzinnymi?
Jednak najbardziej dotkliwie rodzice odczuwają presję wywieraną na nich przez lekarzy w szpitalach położniczych, gdzie są straszeni powiadomieniem sądu lub policji i ta groźba w niektórych przypadkach staje się rzeczywistością. To właśnie te praktyki realizowane przez urzędników medycznych były impulsem do zebrania 121 tysięcy podpisów o dobrowolność szczepień i bezpieczeństwo polskich dzieci.
Zaczęło się od Inowrocławia, gdzie odbyła się sprawa o ograniczenie władzy rodzicielskiej za odmowę zgody na szczepienia. Pod sądem zgromadziły się osoby z całej Polski. Rodzice wygrali.
Najgłośniejszą z tych historii była ta białogardzka, gdzie lekarz tuż po objęciu dyżuru, bez rozmowy z rodzicami, powiadomił sąd, doprowadzając do ograniczenia im władzy rodzicielskiej. Po opuszczeniu przez nich szpitala ruszyła policyjna obława i poszukiwania w całej Polsce. Po roku katorgi wygrali sprawę karną, a wcześniej rodzinną.
Podobne sytuacje miały miejsce w w warszawskich szpitalach (im. Orłowskiego, Żelazna, bielańskim i w szpitalu w Łęczycy, we Wrocławiu, czy w Krakowie).
W petycji zaapelowaliśmy do Ministra Zdrowia żeby zakończył te agresywne próby wymuszenia zabiegów profilaktycznych wysyłając do szpitali komunikat.